Kiedyś trafiało mnie, jak mieliśmy wyjść z domu i przychodziło do ubrania kurteczki. Dziwiłem się jak wielką dramę można zrobić o małe rzeczy. I dużo wewnętrznie mnie kosztowało, by nie wybuchnąć.
A potem zrozumiałem, co za tym wszystkim stoi, co ja mogę zrobić, by mieć w sobie spokój i dzielić się nim z dzieckiem zamiast przejmować jego nerwy.
Potem przydało mi się to jeszcze w innych momentach – gdy trzeba było towarzyszyć dzieciom w trudnych sytuacjach i cierpieniu. Wiedziałem co wtedy zrobić, by być dla nich wsparciem, a nie dodatkowym ciężarem.